Na bankiecie u Pana Zastępów
Wszystko płynie i gra pachnie i lśni
Wygwieżdżony jest strop firmamentów
I w parkietach ze szkła galaktyką skrzy
Stoły pełne arcydzieł stworzenia
Ryb obfitość i miąs owoce i chleb
Usta śmieją się drżą podniebienia
I docenia się to że się jest sługą nieb
A sam Bóg pośród sług gdyby mógł to by śpiewał że
Szał będzie trwał świat się stał więc nalewa i
Rad tworzy ład białych szat i aureol…
Nie wypił ktoś za blask
Wzrok w parkiet wbił
Gdzie w ciszy gwiazd
Pod niebem ziemia się powoli wyłania
Myśl się wysnuwa
I żąda słów a
Tu
Tymczasem
Na bankiecie uśmiechy szerokie
I wiruje wśród ścian piór biały puch
Do nikogo nie staje nikt bokiem
I aż gęsto od słów nieważkich słów
Stwórca poszedł już wprawdzie lecz przecież
Pozostawił nam stół parkiet i świat
W jakimż będzie wspanialej nam świecie
Skoro czeka nas tu wieczysty ład
Póki co wierzyć w to co powiedzą nam oczy nie
Wstyd chwalić byt skoro świt nas otoczył…
Ktoś z nas nie myśli tak
Nie mówi nic
Byt mu nie w smak
Zaszkodził kawior mu czy głowę ma słabą
Patrzy pod nogi
W parkiecie żłobi
Znak
Przez który
Na bankiecie spojrzenia ostrożne
Ważne staje się kto stoi i gdzie
Nie wiadomo skąd myśli bezbożne
Wokół aureol mkną czy chcesz czy nie
Koniec snu bowiem tu już nie będzie spokoju więc
Znów zamęt głów chaos słów paranoja i
Strach bowiem tu już nie będzie spokoju więc
Strach bowiem tu już nie będzie spokoju…
Wszystko płynie i gra pachnie i lśni
Wygwieżdżony jest strop firmamentów
I w parkietach ze szkła galaktyką skrzy
Stoły pełne arcydzieł stworzenia
Ryb obfitość i miąs owoce i chleb
Usta śmieją się drżą podniebienia
I docenia się to że się jest sługą nieb
A sam Bóg pośród sług gdyby mógł to by śpiewał że
Szał będzie trwał świat się stał więc nalewa i
Rad tworzy ład białych szat i aureol…
Nie wypił ktoś za blask
Wzrok w parkiet wbił
Gdzie w ciszy gwiazd
Pod niebem ziemia się powoli wyłania
Myśl się wysnuwa
I żąda słów a
Tu
Tymczasem
Na bankiecie uśmiechy szerokie
I wiruje wśród ścian piór biały puch
Do nikogo nie staje nikt bokiem
I aż gęsto od słów nieważkich słów
Stwórca poszedł już wprawdzie lecz przecież
Pozostawił nam stół parkiet i świat
W jakimż będzie wspanialej nam świecie
Skoro czeka nas tu wieczysty ład
Póki co wierzyć w to co powiedzą nam oczy nie
Wstyd chwalić byt skoro świt nas otoczył…
Ktoś z nas nie myśli tak
Nie mówi nic
Byt mu nie w smak
Zaszkodził kawior mu czy głowę ma słabą
Patrzy pod nogi
W parkiecie żłobi
Znak
Przez który
Na bankiecie spojrzenia ostrożne
Ważne staje się kto stoi i gdzie
Nie wiadomo skąd myśli bezbożne
Wokół aureol mkną czy chcesz czy nie
Koniec snu bowiem tu już nie będzie spokoju więc
Znów zamęt głów chaos słów paranoja i
Strach bowiem tu już nie będzie spokoju więc
Strach bowiem tu już nie będzie spokoju…
inviata da Krzysiek Wrona - 21/4/2018 - 23:30
×
Parole di Jacek Kaczmarski
Musica di Przemysław Gintrowski
piano Zbigniew Łapiński
Dalla cassetta "Raj" uscita nel 1989.
Il testo da www.kaczmarski.art.pl
La registrazione del 1981 presente sul video è uno degli ultimi concerti del trio prima del avvento della junta di Jaruzelski. Gli anni ottanta poi Kaczmarski li ha trascorsi da immigrato in Germania Ovest lavorando nella redazione della sezione polacca di radio "Wolna Europa" (Europa Libera).
Le riprese della registrazione sono state fatte dalla equipe della televisione statale ufficiale di allora, ma poi mai mandate in onda.