Pracował dzień i noc
I nie miał czasu spać
Nie wiem czy umiał jeść
Palił i pił i zmarł
Nad ranem śmierć się śmieje
I spór rozpieprza domy
A szczury i nadzieje
Wyłażą z wszystkich dziur
Mówiła kocham wiatr
Robiła masę bzdur
I każdy chciał z nią choć przez chwilę być
Umiała mówić nie, to był jej błąd, jej grzech
Nad ranem śmierć się śmieje
I spór rozpieprza domy
A szczury i nadzieje
Wyłażą z wszystkich dziur
Bredzimy coś za dnia
O zyskach z naszych strat
I nie mówimy nic, gdy pytasz nas
O sny
Nad ranem śmierć się śmieje
I spór rozpieprza domy
A szczury i nadzieje
Wyłażą z wszystkich dziur
Nie macie szans
Nie macie szans
Nie macie szans
I nie miał czasu spać
Nie wiem czy umiał jeść
Palił i pił i zmarł
Nad ranem śmierć się śmieje
I spór rozpieprza domy
A szczury i nadzieje
Wyłażą z wszystkich dziur
Mówiła kocham wiatr
Robiła masę bzdur
I każdy chciał z nią choć przez chwilę być
Umiała mówić nie, to był jej błąd, jej grzech
Nad ranem śmierć się śmieje
I spór rozpieprza domy
A szczury i nadzieje
Wyłażą z wszystkich dziur
Bredzimy coś za dnia
O zyskach z naszych strat
I nie mówimy nic, gdy pytasz nas
O sny
Nad ranem śmierć się śmieje
I spór rozpieprza domy
A szczury i nadzieje
Wyłażą z wszystkich dziur
Nie macie szans
Nie macie szans
Nie macie szans
envoyé par Krzysiek Wrona - 21/10/2015 - 21:55
Langue: italien
Traduzione italiana di Krzysiek Wrona
LA MORTE RIDE VERSO LA MATTINA
Lui lavorava giorno e notte
E non aveva il tempo per dormire
No lo so se era capace di mangiare
Fumava e beveva e morì
La morte ride verso la mattina
E il conflitto spazza via le case
Mentre i ratti e le speranze
Spuntano da tutte le buche
Lei diceva amo il vento
Faceva un sacco di cazzate
E ognuno voleva stare con lei anche per un attimo
Sapeva dire no, fu questo il suo errore, il suo peccato
La morte ride verso la mattina
E il conflitto spazza via le case
Mentre i ratti e le speranze
Spuntano da tutte le buche
Vaneggiamo qualcosa di giorno
Sui vantaggi delle nostre sconfitte
E non diciamo niente quando ci fai domande
Sui sogni
La morte ride verso la mattina
E il conflitto spazza via le case
Mentre i ratti e le speranze
Spuntano da tutte le buche
Non avete nessuna chance
Non avete nessuna chance
Non avete nessuna chance
Lui lavorava giorno e notte
E non aveva il tempo per dormire
No lo so se era capace di mangiare
Fumava e beveva e morì
La morte ride verso la mattina
E il conflitto spazza via le case
Mentre i ratti e le speranze
Spuntano da tutte le buche
Lei diceva amo il vento
Faceva un sacco di cazzate
E ognuno voleva stare con lei anche per un attimo
Sapeva dire no, fu questo il suo errore, il suo peccato
La morte ride verso la mattina
E il conflitto spazza via le case
Mentre i ratti e le speranze
Spuntano da tutte le buche
Vaneggiamo qualcosa di giorno
Sui vantaggi delle nostre sconfitte
E non diciamo niente quando ci fai domande
Sui sogni
La morte ride verso la mattina
E il conflitto spazza via le case
Mentre i ratti e le speranze
Spuntano da tutte le buche
Non avete nessuna chance
Non avete nessuna chance
Non avete nessuna chance
envoyé par Krzysiek - 5/1/2018 - 22:44
×
Testo e musica di Lech Janerka
Dall'album "Klaus Mitffoch"
da bibliotekapiosenki